Cześć! Tu znowu Kubaś z nowym wpisem o naszych przygodach z tatą w Minecraft Bedwars! Nie zawsze jest łatwo, ale zawsze jest śmiesznie!
Zanim włączyliśmy grę, naładowaliśmy się energią zdrowymi marchewkami – bo przecież potrzebujemy sprytu!
W pierwszej rundzie postanowiliśmy zagrać "sposobem noobowskim". Wybraliśmy żółtą drużynę i szybko ukryliśmy łóżko, używając całej masy wełny. Niestety, byliśmy naiwni. Przeciwnicy byli super szybcy i natychmiast polecieli po diamenty i lepszy ekwipunek. Zanim zdążyliśmy się obronić, zniszczyli nasze łóżko potężnymi kilofami. Tata skomentował, że to była "spektakularna porażka"!
Cześć!
Tu Kubaś z relacją z naszej ostatniej przygody w Minecraft Bedwars!
Zaczęliśmy od zdrowych marchewek na spryt.
Runda 1 była "spektakularną klapą". Nasz "noobowski" plan ukrycia łóżka skończył się błyskawiczną porażką, bo wrogowie mieli lepszy sprzęt. Runda 2 była podobna – straciliśmy łóżko, bo przeciwnicy byli od nas po prostu lepiej wyposażeni.
Po klapie postanowiliśmy zagrać "normalnie", skupiając się na zbieraniu diamentów. Udało mi się zepchnąć jednego wroga z wyspy, a tata pokonał drugiego. Wszystko szło świetnie, dopóki sami nie wpadliśmy w pułapkę. Wróg dostał się do naszej bazy i zniszczył łóżko, mając dużo lepszy ekwipunek, na który nas nie było stać. Znowu przegrana, bo przeciwnicy okazali się lepsi.
Po dwóch porażkach wiedzieliśmy, że musimy zmienić taktykę. Czas na trening ataku! Postanowiliśmy ulepszyć nasze maszyny do generowania surowców i zbierać diamenty. W końcu tata powiedział: "Kubuś, atakujemy!"
Kupiłem kilof i pobiegłem na wrogą bazę. Udało mi się zniszczyć ich łóżko i pokonać przeciwnika! Od tego momentu było już tylko lepiej. Zaczęliśmy zbierać szmaragdy, kupiliśmy diamentową zbroję, miecze, bomby i "laskę niezniszczalności". Byliśmy nie do pokonania!
Kiedy nadszedł "sudden death", byliśmy przygotowani. Nasza baza była super chroniona. Rzucaliśmy bomby i walczyliśmy jak lwy. Po zaciętej walce pokonaliśmy fioletowych! Pojawił się napis: "Blue team are the champions!"
To było niesamowite uczucie! Uczciliśmy zwycięstwo, dojadając resztę marchewek. Z tatą zawsze jest fajnie, a zwycięstwo smakuje najlepiej!
Po dwóch klęskach postawiliśmy na trening ataku i ulepszenia! Zbieraliśmy surowce i w końcu tata powiedział: "Kubuś, atakujemy!" Udało mi się zniszczyć łóżko wroga, a my zaczęliśmy zbierać szmaragdy na diamentową zbroję.
Przygotowaliśmy się na "sudden death" z najlepszym sprzętem. Po zaciętej walce pokonaliśmy fioletowych! Wygrywamy! Czuliśmy się jak mistrzowie! Uczciliśmy to zwycięstwo resztą marchewek. Z tatą zawsze jest fajnie, zwłaszcza gdy wygrywamy!